Są zawody, których sam wydźwięk brzmi dumnie. Policjanci, Strażacy, Lekarze to ludzie, którzy codziennie ratują czyjeś życie i mienie. I choć są osoby, które nadal uważają, że są to (lub powinny być) zawody zdominowane przez męskie grono, to coraz częściej w szpitalu bada nas Lekarka, a mandaty wypisuje nam Policjantka. Czy kobiety nadają się natomiast do gaszenia pożarów? Domeną płci pięknej powinno być raczej wzniecanie ognia…w mężczyznach niż gaszenie go w jakiejkolwiek formie – tak na pewno odpowie większość panów i potwierdzi również mnóstwo kobiet. O ile mówi się, że w medycynie czy policji kobiece cechy w niektórych przypadkach mogą stanowić plus wykonywanych przez nie czynności, o tyle co takiego kobieta może wnieść do straży pożarnej?
Mit, że do czego jak do czego, ale do tego zawodu kobieta się nie nadaje, jest powoli obalany. Cieszy fakt, że nie dzieje się tak wyłącznie w państwowych jednostkach, gdzie miejsce dla kobiety na pewno znalazłoby się za jakimś biurkiem, ale również w małych, wiejskich Ochotniczych Strażach Pożarnych, czego najlepszym przykładem jest wężewska jednostka, do której należę.
Dzięki tego typu przypadkom miano „druhny” przestaje być zarezerwowane wyłącznie dla kobiety stojącej obok panny młodej w najważniejszym (a przynajmniej jednym z najważniejszych) dniu w jej życiu, a więc podczas ślubu. Dla mnie oraz dla moich koleżanek z jednostki bycie „druhną„ jest drugim zawodem, tym różniącym się od pierwszego, że jest wykonywany z czystych chęci, przez które co prawda stan naszego konta nie wzrośnie, ale stopień satysfakcji – owszem.
I choć wielu ludzi prawdopodobnie nam zarzuci, że być może nigdy nie weźmiemy udziału w akcji ratowniczej i tym samym nie uratujemy czyjegoś życia lub zdrowia, to sam fakt dołączenia do szeregu, który utworzono niemal 90 lat temu, przyprawia o dumę.
Ilona Jakubowska
Sekretarz OSP Wężewo