Pracowity gospodarz i budowniczy w czasie pokoju, bohater i patriota w czasie wojny.
W 2018 roku obchodzimy stulecie odzyskania niepodległości. Przypomnijmy sobie świadka wydarzeń z 1918 roku, naszego rodaka księdza Jana Błaszczaka, który urodził się i wychował w Wężewie pod koniec XIX wieku. O jego pochodzeniu i życiu dowiadujemy się przede wszystkim z książki Michała Mariana Grzybowskiego „Duchowieństwo Diecezji Płockiej w XX wieku”, tom 1, strona 28 i listów napisanych przez księdza Jana z 21 X i z 9 XII 1968 roku do ówczesnego księdza administratora parafii Bogate Stefana Zalewskiego. Listy te zostały zeskanowane i przekazane naszej redakcji z prywatnych zbiorów Pani Wójt Gminy Przasnysz Grażyny Wróblewskiej. Za te listy i miłe słowa, skierowane pod adresem działalności OSP w Wężewie, szczególnie serdecznie dziękujemy. Komplementuje nas Osoba, która w naszym regionie stanowi niedościgły wzór dbałości o tradycję, kulturę i historię naszej małej ojczyzny ziemi przasnyskiej. Dowodem tego są liczne publikacje i książki o naszych terenach, których główną inicjatorką a czasami autorką lub współautorką jest Pani Wójt Gminy Przasnysz Grażyna Wróblewska.
Ksiądz Jan Błaszczak urodził się 20 października 1881 roku we wsi Filipy w parafii Krasne( według Mariana Grzybowskiego), jako syn Władysława i Marianny z Balcerzaków. Po ukończeniu miejscowej szkoły w Krasnem i szkoły średniej w Warszawie i Płocku, w 1899 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku. Święcenia kapłańskie przyjął 10 czerwca 1905 roku z rąk biskupa Apolinarego Wnukowskiego. Pracę duszpasterską rozpoczął od wikariatu w Goworowie, gdzie proboszczem był ks. Antoni Brykczyński, gorliwy kapłan, duszpasterz, pisarz i społecznik. W maju 1913 roku otrzymał samodzielną placówkę jako proboszcz w Chociszewie, gdzie pracował cztery lata (do 1917 roku). 1 maja 1917 roku otrzymał nominację na proboszcza w Orszymowie, a w 1920 roku biskup Nowowiejski mianował go wicedziekanem dekanatu wyszogrodzkiego. W sierpniu 1928 roku przyjmował na wizytacji pasterskiej biskupa Leona Wetmańskiego. Odnotowano wówczas, że ks. Błaszczak odnowił z zewnątrz kościół i zbudował drewniany dom dla organisty. Wszędzie panował ład i porządek. Po raz drugi przyjmował tegoż biskupa w Orszymowie w 1936 roku, sakrament bierzmowania przyjęły wówczas 1153 osoby. W kościele parafialnym były wówczas dwa prowizoryczne ołtarze boczne, trzeba było położyć nową posadzkę oraz ogrodzić cmentarz grzebalny. W ogrodzie plebańskim zasadzono 100 drzewek owocowych. W parafii działały stowarzyszenia religijne: Trzeci Zakon, Stowarzyszenie Najświętszego Sakramentu, Apostolstwo Modlitwy, Bractwo Różańcowe, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej i Żeńskiej. Była duża sala Parafialna, a w części domu mieściła się mleczarnia spółdzielcza. Szczęśliwie przeżył okres wojny i okupacji 1939-1945, a 19 stycznia 1945 roku tymczasowa władza diecezjalna mianowała go dziekanem wyszogrodzkim. 10 czerwca 1955 roku obchodził złoty jubileusz swojego kapłaństwa. Z tej racji biskup T. Zakrzewski mianował go honorowym kanonikiem kolegiaty pułtuskiej. W skierowanym do niego liście napisał: Ubiegłe bowiem półwiecze gorliwej pracy kapłańskiej było długim szeregiem łask Bożych, dobrze zużytych dla chwały Bożej i pożytku diecezji płockiej, a 38-letnia praca duszpasterska w jednej parafii orszymowskiej nie umniejsza ducha, czego pięknym dowodem jest w ostatnim czasie przeprowadzone odmalowanie kościoła i sprawienie dwóch ołtarzy. Z racji jubileuszu równie leciwy kapłan ks. Prałat Franciszek Kuligowski skreślił takie oto rymy:
Jeden jedyny ksiądz Błaszczak Jan
wszystkim pasterzom za przykład Dan
na jednym miejscu stale pracuje
swą wytrwałością więc imponuje
trzyma się miejsca pasterstwa swego.
Z uszanowaniem poeta stary
Co nie dotrzymał lat pracy miary
Zabrakło mu siły, ale nie chęci
Proszę notować to w swej pamięci
Jako równego przyjąć do siebie
Tak dziś na ziemi, jak potem w niebie.
Niech ci kapłanie Pan błogosławi
Niechaj Cię łaską swoją to sprawi
Byś pracę swoją szczęśliwie skończył
Jubileuszem złotym ją uwieńczył.
Ks. Jan Błaszczak, choć przez cały czas pracował gorliwie, jednak pozostał przy zwyczajach, utartych i znanych formach duszpasterstwa, nie wprowadzając żadnych nowych metod. Chętnie służył pomocą duszpasterską w dekanacie, zawsze bezpośredni w obcowaniu z innymi. Przez całe życie zachował ascetyczną postawę. Nie uznawał żadnych lekarstw poza ziołami i wodolecznictwem. W marcu 1960 roku znalazł się w szpitalu z powodu zapalenia opon mózgowych i komplikacji z pęcherzem. Spędził tam kilka miesięcy. To zdecydowało, że od 1 grudnia 1960 roku prosił biskupa o zwolnienie z probostwa i przeszedł na emeryturę. Ponieważ w tym czasie diecezja nie dysponowała domem dla księży emerytów, zamieszkał u swego brata w Pruszkowie, a potem u krewnych w Jelonkach koło Warszawy. W 1965 roku obchodził 60-lecie kapłaństwa, odwiedził go wówczas biskup T. Zakrzewski i niektórzy kapłani płoccy i z Orszymowa. Przez cały czas utrzymywał kontakt z diecezją płocką, interesując się jej sprawami. Zaproszony przez ówczesnego proboszcza orszymowskiego, ks. Ksawerego Ziemieckiego, na odpust św. Floriana 7 maja 1972 roku, przyjechał do Orszymowa i brał udział w uroczystościach. Ze względu na stan zdrowia nie odprawił mszy św., ale uczestniczył w sumie i na koniec krótko przemówił do dawnych swoich parafian: Chcę Was pozdrowić i powiedzieć Wam, że pamiętam o Was i modlę się za Was. Byłem u Was 43 lata proboszczem. Mam teraz 91 lat. Zbliża się koniec mojego życia. Przyjechałem Was pożegnać. Jeśli Pan Bóg da mi zdrowie, może się jeszcze zobaczymy. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Parafianie i księża z wielkim wzruszeniem słuchali tych kilku zdań. Było to bardzo rzewne pożegnanie byłego proboszcza z dawna parafią. Zmarł 18 maja 1972 roku w Jelonkach. Zgodnie z życzeniem, jakie wyraził w testamencie, pochowany został w grobie rodzinnym na cmentarzu w Pruszkowie.
Listy księdza Jana Błaszczaka
– Odpis –
(Pisownia zgodna z oryginałem)
=========================================================
ZJCh.
Przewielebny Księże Proboszczu!
W liście swym pisze Przewielebny Ksiądz Proboszcz, że pochodzę z parafii Bogate. Właściwie pochodzę z 2 parafii Bogate i Krasne.
Matka moja Marianna Balcerzak pochodziła z Filip parafii Krasne, a ojciec mój Władysław pochodził z Wężewa parafii Bogate, ale później Wężewo przyłączono do Krasnego, bo bliżej do Krasnego niż do Bogatego.
Ojciec mój miał gospodarstwo 20 morgowe, ale oprócz tego pracował jako majster mularski.
Szkół za moich czasów po wsiach było bardzo mało i również gimnazjów po miastach. Do gimnazjum bardzo trudno było się dostać. Więc z początku uczyłem się prywatnie Warszawie a później w Płocku i w Płocku złożyłem egzamin z 4 klas i wstąpiłem do Seminarium w Płocku w 1900 roku. W 1905 roku skończyłem Seminarium.
Kiedy byłem w Seminarium to obowiązywał język rosyjski przez 4 lata i na egzamin języka rosyjskiego przychodził profesor języka rosyjskiego, gubernator i Biskup i gubernator chciał, aby jeszcze piąty rok się uczyć języka rosyjskiego, ale Biskup Jerzy Józef Elizeusz Szembek nie zgodził się.
W 1900 roku wstąpiłem do Seminarium i w 1905 roku skończyłem Seminarium.
Pierwszy mój wikariat była parafia Gaworowo od 1905 roku do 1913. lat 8.
Pierwsze probostwo Chociszewo od 1913 do 1917 roku, lat 4. Drugie probostwo Orszymowo od 1917 roku do 1960 roku, lat 43.
W swej pracy kapłańskiej przeżywałem 2 wojny, pierwsza wojna od 1914 do 1917 roku, druga wojna od 1937 roku do 1945 roku.
W pierwszą wojnę kiedy byłem w Chociszewie, kiedy armia niemiecka przybliżała się do Chociszewa, parafianie moi i ja wyjechaliśmy pod Warszawę. Kiedy Niemcy cofnęli się, wróciłem do Chociszewa, ale wszystko było spalone, ocalał tylko kościół. Ponieważ dwór nie był spalony, mieszkałem we dworze. Plebanię i budynki odremontowałem.
Z Chociszewa przeniosłem się do parafii sąsiedniej do Orszymowa. Ponieważ plebania w Orszymowie nie była wykończona, plebanię wykończyłem, żeby nie tylko proboszcz ale i ksiądz wikary mógł mieszkać. W Orszymowie dom dla organisty był bardzo mały i zrujnowany, więc nowy dom dla organisty i kościelnego i budynki inwentarskie pobudowałem.
Za moich czasów w miastach więcej mieszkało żydów niż polaków. Takie było przysłowie. (Takie było przysłowie):”Wasze ulice, ale nasze kamienice. Cały handel w rękach żydów
Za mojego pasterzowania księża prowadzili spółdzielnie. Ale na to trzeba było odpowiedniego lokalu. Ksiądz Prałat Brykczyński upoważnił mnie, abym odpowiedni dom wybudował, w którym byłby kolak [lokal] na sklep, mieszkanie dla sióstr, które zajmowały się tą pracą, herbaciarnia i sala na zebrania. Taki dom murowany wybudowałem. Ta praca parafianom gaworowskim bardzo się podobała, kie- wychodziłem na probostwo do Chociszewa, to ofiarowali mi 300 rubli na bryczkę.
W Orszymowie prodziłem mleczarnię. Masło sery i mleko szło do Warszawy.
Druga wojna od 1939 roku do 1945 roku. W tę wojnę Niemcy dużo Księży Proboszczów i Wikarych wywieźli i wymordowali. Kiedy niemieccy oficerowie pytali mnie, dlaczego nie uciekam odpowiedziałem, jak parafianie będą uciekać to i ja z nimi, ale póki parafianie nie będą uciekać, to i ja pozostanę z nimi. Prawie wszystkich Księży moich sąsiadów Niemcy wywieźli do obozów, zostało nas zaledwie kilku.
Przy końcu drugiej wojny czasy były bardzo niespokojne. We dworach służba dworska wieczorem pilnowała dworu, były po wsiach zabójstwa i grabieże. Okradali kościoły. W Orszymowie okradziono kościół. Były napady na księży. Złodzieje i u mnie zabrali pieniądze kościelne i osobiste.
W kościele w Orszymowie dwa boczne ołtarze sprawiono, ponieważ posadzka w kościele była bardzo zniszczona, więc dano nową z płyt cementowych. Ponieważ posadzka w kościele i prezbiterium była na jednym poziomie, więc na kościele posadzkę obniżono, żeby były 2 stopnie do prezbiterium.
Znany artysta malarz Drapieski cały kościół odmalował, a jego córka wielki ołtarz.
W czasie mojego pasterzowania w Orszymowie 4 księży wikarych razem ze mną mieszkali na plebani i pomagali w pracy.
Obecny sufragan ksiądz Biskup Dudziec jak mnie spotka, to mówi to mój chrzciciel, bo Go chrzciłem.
W 1960 roku zachorowałem na zapalenie opon mózgowych. Leczyłem się w szpitalu w Płońsku. Po wyjściu ze szpitala zamieszkałem w parafii Jelonki u Bratanicy Wiesławy Sękalskiej. Po 3 miesiącach wróciłem do Orszymowa i parafii się zrzekłem.
Załączam dwa jubileusze, ale proszę takowe mi zwrócić. Skończyłem 87 lat.
Mam pozwolenie od Ks. Primasa Mszę św. odprawiać w domu.
Załączam dla Przewielebnego Księdza Proboszcza wyrazy prawdziwej czci i szacunku
Warszawa 97
Ul. Powstańców Śl. 34/1 Ks. Jan Błaszczak
dnia 21 października 1968 r.
===================================================
ZJCh.
Czcigodny Księże Proboszczu,
W odpowiedzi na list z dnia 23 listopada donoszę: urodziłem się dnia 20 listopada 1881 roku.
Ile dzieci mieli moi Rodzice nie mogę odpowiedzieć, gdyż przede mną kilkoro zmarło, pozostało 5-cioro, ja najstarszy i jedna siostra, wszyscy pomarli tylko ja jeden pozostałem. Mój brat najmłodszy Eugeniusz kształcił się na uniwersytecie we Francji w Tuluzie. Kiedy bardzo ciężko zachorował, pojechałem do niego. Ponieważ niedaleko od Tuluzy jest Lourdes sławne miejsce pielgrzymek z całego świata, więc skorzystałem z tej okazji i odwiedziłem to sławne miasto.
Moi koledzy kursowi, którzy ukończyli ze mną seminarium w Płocku: ks. Feliks Słonicki, ks. Kazimierz Suchcicki, ks. Aleksander Peski, ks. Ignacy Pepłowski, ks. Wacław Geryszewski, ks. Stanisław Maj, ks. Stanisław Gutowski, ks. Wacław Śniegocki, ks. Mieczysław Kłobukowski, ks. Antoni Szałkiewicz, ale już wszyscy umarli.
Za moich czasów, kiedy Polska była pod okupacją Rosji, probostwa były podzielone na klasy – 1sza klasa 500 rubli, druga 400 Rubli, trzecia 300 rubli, ks. Wikary 150 rubli.
Z dekanatu bez pozwolenia niewolno był wyjeżdżać.
Jak już pisałem w pierwszym liście, pierwszy i ostatni wikariat Gaworowo od 1905 r. do 1913 r. – lat 8.
Pierwsze probostwo Chociszewo od 1913 do 1917 r. 4 lata. Drugie i ostatnie Orszymowo od 1917 do 1960.
W 1960 roku zachorowałem na zapalenie opon mózgowych. Leczyłem się w szpitalu w Płońsku. Choroba była bardzo ciężka. Zrobiłem testament. Ksiądz Wikary przygotował wszystko na plebanii do pogrzebu, ale Pan Bóg miłosierny jeszcze udzielił mi życia. Więc parafii się zrzekłem i mieszkam w Warszawie w parafii Jelonki u swej bratanicy Wiesławy zamężnej z Januszem Sękalskim.
Załączam kartkę pocztową Ks. Prałata Kulgowskiego, który przeżył 94 lata i proszę mi jej nie zwracać.
Teraz Mszę świętą za zwoleniem Prymasa odprawiam w domu.
Mój telefon – Janusz Sękalski: 32- 64-47.
Załączam dla Czcigodnego Księdza Proboszcza jak najlepsze i najserdeczniejsze pozdrowienia.
Ks. Jan Błaszczak
Warszawa 97.
ulica Powstańców Śląskich 34/1
dnia 9.XII.68 r.
(odpis sporządził: Kazimierz Kozłowski, dnia 1 maja 2018 r.)
Przy całej swej skromności nasz Ksiądz kanonik nie wspomniał w listach, że w czasie II wojny światowej był skarbnikiem POZ (Polskiej Organizacji Zbrojnej) a z czasem Armii Krajowej w inspektoracie Płocko – Sierpeckim.
W publikacji pt. „POZ- Polska Organizacja Zbrojna: Siew, Racławice, POZ , AK” z 1996 roku, autorstwa Stanisława Pietrasa (Wydawca Instytut Historii PAN 1996), czytamy :
Ważną rolę w sprawach związanych z finansowaniem prac POZ spełniał członek POZ ks. kan. Jan Błaszczak, proboszcz parafii w Orszymowie, pow. Płock. U niego były deponowane pieniądze. Ksiądz również finansował POZ (s. 82). Jednym ze źródeł wpływów były wykonywane w powielarniach konspiracyjnych plakietki z godłem – orłem polskim i napisem „Buduj Polskę”. Na zachowanych plakietkach figurują wpisane kwoty wpłat i pseudonim wpłacającego.
Str. 204 „dość znacznym źródłem wpływów były wpłaty dobrowolne od czytelników prasy konspiracyjnej. Kwitowano ich odbiór pod hasłem w prasie konspiracyjnej. Ważną rolę w sprawach związanych z finansowaniem prac POZ spełniał skarbnik POZ ks. Jan Błaszczak, proboszcz parafii w Orszymowie, pow. Płocki, u którego były deponowane pieniądze . Ksiądz również finansował POZ.
W książce pt. „Z dziejów Armii Krajowej w Inspektoracie Płocko-Sierpeckim” autorstwa Jana Nowaka i Ireny Nowakowej, wydanej przez Dom Kultury w Płocku w 1994 r., na s. 24 napisano: „Spośród zasłużonych żołnierzy placówki, wymienianych przez Stanisława Budka i Leonarda Sobańskiego, są: Stanisław Brzuszkiewicz „Słowianin”, Jolanta Brzuszkiewicz „Czarna”, Henryk Jóźwiak „Pracz”, Kazimierz Zmysłowski „Jagoda”, Krystyna Zielińska-Sobańska „Czarnulka”, Sylwester Fabianowicz „Gospodarz” „Góral”, Stanisław Górecki „Andrzej”, Roman Kosowski „Szaruga”, Lucjan Bombała „Sztacheta”, ks. Jan Błaszczak i ks. Aleksander Kulczyński”, Leonard Sobański porucznik pseudonim (Szablica) żołnierz POZ i AK Komendant podobwodu wyszogrodzkiego, Stanisław Budka pseudonim (Żywica) żołnierz POZ i AK w Wyszogrodzie”.
Ktoś kiedyś powiedział, że być patriotą w czasie wojny to łatwa sprawa, gorzej w czasie pokoju. Zbierając materiały o naszym rodaku zauważyłem, że nigdy nie jest łatwo być Patriotą, czy to w czasie wojny czy pokoju. Najważniejsze są jednak zasady, które najczęściej wynosi się z rodzinnego domu a brzmią one: Bóg, Honor i Ojczyzna.
Autor: k.wyszkows@wp.pl
Ps Podziękowanie dla WSDDWP za skan książki pt: Duchowieństwo Diecezji Płockiej autora Michała Mariana Grzybowskiego
Zdjęcie ks.kan. Jana Błaszczaka ze zbiorów ks. Dariusza Kisiela (serdecznie dziękujemy )