Bogdan Zarodkiewicz Krzysztof Wyszkowski

Przez prawie dwie dekady w Wężewie istniał Klub Rolnika, zorganizowany i utrzymywany przez Gminną Spółdzielnię Samopomoc Chłopska z Krasnego, tzw. GS. Na początku lat 70. XX w. klub mieścił się w jednym z pomieszczeń w prywatnym domu państwa Załuskich. Do klubu było oddzielne wejście, znajdowało się w nim kilka stolików z krzesłami. Można było tam poczytać prasę, wypić herbatę lub pooglądać telewizję. Pani, która opiekowała się klubem, miała w sąsiednim pomieszczeniu zakład fryzjerski (strzyżenie kosztowało w tamtym czasie 5 zł).

Około połowy lat 70., obok remizy strażackiej, Gminna Spółdzielnia wybudowała budynek sklepu spożywczego, w którym  znalazł swoją nową siedzibę Klub Rolnika. W budynku tym znalazł się również zakład fryzjerski i pomieszczenia Koła Gospodyń Wiejskich. Fryzjerka szybko zakończyła działalność (wyszła za mąż i wyprowadziła się). Klub był otwarty codziennie, oprócz poniedziałków, od godz. 17 do 22, a w niedziele od 13 do 22. Dzieci, młodzież, a także dorośli, chętnie korzystali z pomieszczenia klubu.

Dla dzieci największą atrakcją był sklepik ze słodyczami i napojami, natomiast młodzież spotykała się przy kawie lub herbacie, by pograć w różne gry, karty, bilard, posłuchać muzyki i planować różne imprezy. Organizowano imieniny i urodziny, dyskoteki z różnych okazji, lub spotkania z zaproszonymi gośćmi. W klubie były organizowane kursy na prawo jazdy. Dorośli spotykali się w klubie na zebraniach wiejskich. Tu ustalano kandydatów do rady gminy, odbywały się wybory sołtysa, zebrania członków gminnej spółdzielni z Krasnego, czy spotkania kobiet z Koła Gospodyń Wiejskich. Klub Rolnika prawdziwie tętnił życiem.

Pierwszą osobą, która prowadziła klub, była pani Barbara Miętkiewicz (Kozłowska). Przez krótki czas (przełom lat 1974-1975) pracowała w klubie Pani Janina Stępniewska (Błaszczak), a następnie, przez kilka lat, Pani Wanda Purzycka. Czwartą i ostatnią prowadzącą klub była pani Grażyna Bojarska (Smosarska), która pracowała aż do likwidacji placówki. Nastąpiło to w latach 90., gdy  Gminna Spółdzielnia przestała finansować placówki tego typu. Pomieszczenie zostało wydzierżawione prywatnej osobie. Otwarto w nim bar i organizowano dyskoteki. Działalność ta została jednak wkrótce zaniechana. Cały budynek, po kilku latach, został sprzedany przez GS osobie prywatnej. Do chwili obecnej funkcjonuje w nim sklep spożywczo-przemysłowy. Aktualnie funkcje klubu spełnia częściowo remiza i kierownictwo OSP.

GS w Krasnem utworzył kluby rolnika również w Krasnem, Zalesiu oraz Żbikach. Opiekunowie (gospodarze) tych klubów byli zatrudnieni przeważnie na pół etatu w GS. Głównym ich zadaniem było opiekowanie się młodzieżą i uczenia jej pożytecznych umiejętności. By móc to robić profesjonalnie, GS wysyłał opiekunów na szkolenia – w ramach Uniwersytetu Ludowego – do ośrodków wypoczynkowych, ówcześnie rządowych, między innymi w górach koło Tarnowa, nad morzem oraz na Mazurach. Na tych szkoleniach były panie Grażyna Smosarska z Wężewa i Bożena Krawczyk z Krasnego.

Po ukończeniu rocznego kursu „kulturalno-oświatowego” dla gospodarzy klubów „Świadectwo ukończenia cyklu doskonalenia gospodarzy i aktywu klubów kultury”, z wynikiem wyróżniającym, otrzymała Pani Grażyna Bojarska, w Rudziskach Pasymskich, w dawnym woj. olsztyńskim, w dniu 6.12.1984 roku. Program nauczania – na tym kursie – obejmował 400 godzin i zawierał „podstawowe zagadnienia pracy kulturalno – oświatowej oraz organizację i technikę handlu”. Cykl doskonalenia prowadzony był w oparciu o program zatwierdzony przez Ministerstwo Kultury i Sztuki, Centralny Ośrodek Metodyki Upowszechnienia Kultury. Gospodarze klubów opiekowali się ich pomieszczeniami, sprzątali je i – w razie potrzeby – ogrzewali.

Pani Grażyna Bojarska (po mężu Smosarska) pełniła funkcję gospodarza-opiekuna Klubu Rolnika w Wężewie przez ostatnie 11 lat jego istnienia, tj. w latach 1980-1991. Z relacji Pani Grażyny wynika, że praca w klubie nie była lekka (szczególnie w okresie zimowym), lecz sprawiała wiele przyjemności i satysfakcji podczas pracy z dziećmi i młodzieżą. Z kronik i zdjęć wynika, że były to intensywne lata, można powiedzieć –Szalone Lata 80. XX wieku. Na początku lat 90. XX w. GS w Krasnem podjął – niestety – zaskakującą i nieodwołalną decyzję o likwidacji klubu. Majątek klubu został częściowo rozdany na rzecz Koła Gospodyń i Straży Pożarnej w Wężewie.

Poniżej przedstawiamy fragmenty obszernego wywiadu z Panią Grażyną.

Tak Pani Grażyna wspomina szkolenia:

Szkolenia były bardzo intensywne, od rana do wieczora, przez trzy tygodnie uczono nas między innymi organizowania imprez kulturalnych, rysunku, plastyki oraz tańca towarzyskiego, co bardzo się wszystkim podobało. Po szkoleniach odbywały się egzaminy, np. z malowania na desce (to pamiętam, bo bardzo dobrze mi wyszło) i z różnych przedmiotów, z których mieliśmy zajęcia. Pamiętam, że na egzaminach w miarę możliwości pomagaliśmy sobie nawzajem, ale oceny dostawaliśmy indywidualnie”.

Pani Grażyno, proszę powiedzieć, jaka była młodzież w czasie, gdy Pani była moderatorką w klubie?

Muszę Ci powiedzieć, że działo się bardzo dużo, sporo ludzi przychodziło. W organizacje imprez i w życie klubu, angażowali się prawie wszyscy przychodzący. Wyróżniało się kilku chłopców, którzy przygotowywali między innymi skecze. To Wojtek Bojarski, Sławek Wronowski, Mariusz Błaszczak oraz Jurek Winnicki, który również grał na gitarze. Młodzież miała się gdzie podziać w tamtych czasach. Ten klub to było dobre miejsce do różnego rodzaju spotkań i kontaktów dla wszystkich wężewiaków”.

Czy występy ograniczały się tylko do Klubu?

Pamiętam dużo imprez, lecz jedną szczególnie. Zorganizowaliśmy wielką imprezę w remizie OSP w Wężewie. Konferansjerem był Jurek Winnicki, bardzo dobrze to prowadził, bo jest urodzonym mówcą na takie imprezy. Na scenie występowały też dziewczyny, między innymi Marzena Zarodkiewicz. Miały spódniczki zrobione z bibuły, tańczyły, śpiewały różne piosenki. Impreza okazała się wielkim sukcesem. Po tym występie władze Gminy i GS z Krasnego dały nam – w nagrodę dla Klubu – piec elektryczny, radio, głośniki i sprzęt grający. Dla nas bardzo ważny był piec elektryczny, bo nie trzeba było rozpalać i palić w starym piecu oraz nosić węgla”.

Dzień Dziecka i Dzień Matki 1986 rok.

W latach 80. XX wieku zimy były ciężkie i stąd ta radość z otrzymanego pieca?

O tak, trzeba było w nim palić na okrągło, zimy wtedy były mroźne, siedzieliśmy naokoło niego i grzaliśmy się. W zimowe wieczory mieliśmy także niezapowiedziane odwiedziny prezesa GS czy Milicji. Wtedy czasy były trudne (stan wojenny), sprawdzali, czy nie było podejrzanych zachowań. Ale u nas nikt nie zajmował się polityką, każdy zajmował się innymi sprawami, przeważnie swoimi. Pracowałam sześć dni w tygodniu, od wtorku do niedzieli, poniedziałki były wolne, lecz w okresie zimowym trzeba było przychodzić dość często w ciągu dnia, by dokładać do pieca, by było ciepło w klubie. Obsługa zwykłego pieca była dość uciążliwa, gromadzenie i przechowywanie opału, czyszczenie i wyrzucanie popiołu, czasami było duże zadymienie w pomieszczeniach, co wymagało częstego wietrzenia itp. Otrzymany piec elektryczny rozwiązywał wiele problemów i był bardzo przydatny. Czasami, gdy zabrakło prądu siedzieliśmy przy świeczkach, ale nikomu to nie przeszkadzało, nawet budziło to radość i zadowolenie, ale to były rzadkie sytuacje. Mieliśmy w klubie telewizor, w którym można było oglądać dwa kanały. Pamiętam, że najchętniej oglądanym filmem – serialem był wtedy „Szogun”. Słuchaliśmy także radia, najczęściej programu trzeciego, popularnej „ Trójki”, a szczególnie listy przebojów prowadzonej przez Marka Niedźwieckiego. Wiele świetnych muzycznych audycji było wtedy w „ Trójce””.

Proszę powiedzieć, co jeszcze organizowano w Klubie?

Przychodziło do nas dużo dzieci i dla nich i dla koła gospodyń wiejskich organizowaliśmy Dzień Matki, Dzień Dziecka, dyskoteki dla młodzieży i muszę podkreślić, że w klubie nie było picia piwa, nikt nie pomyślał, żeby jakiś alkohol wnieść. Tam się ludzie bawili normalnie, były słodycze, były napoje, ciasta i kanapki. Krzysztofie, z tego co pamiętam, to ty też występowałeś i mówiłeś wiersze na akademiach i występach w naszym klubie”.

Tak pamiętam, bardzo to przeżywałem, szczególnie recytowanie wierszy na Dzień Matki.

Był pomysł robimy Dzień Matki. Dziewczyny przychodziły, rozdawaliśmy dzieciom wiersze i dialogi, co kto ma mówić. Później zapraszaliśmy mieszkańców na wyznaczony dzień i tak to się odbywało”.

Pamiętam, że prowadzona była Kronika Klubu.

Tak, była prowadzona od roku 1984 i składała się z dwóch albumów. Pierwszy album był prowadzony w formie pisemno – obrazkowej, gdzie były zapisywane wszystkie wydarzenia zaistniałe w klubie, oraz drugi album – fotograficzny w formie Księgi Pamiątkowej, gdzie były zamieszczane zdjęcia z tych wydarzeń a także dyplomy i dodatkowe informacje. Obie te kroniki przetrwały do naszych czasów i można je obejrzeć. Autorem zdjęć do księgi pamiątkowej był Jerzy Winnicki, a autorami rysunków i szkiców do kroniki prowadzonej w formie pisemno-obrazkowej byli Jerzy Winnicki i Andrzej Bojarski”.

Jerzy Winnicki w połowie lat 90. XX wieku był przez kilka lat pracownikiem Miejskiego Domu Kultury w Makowie Mazowieckim.

W świetlicy OSP w Wężewie jest mała wystawa szkiców humorystycznych autorstwa Jerzego Winnickiego, podpisanych pseudonimem „Wiurek”.( umyślnie z błędem )

(Zeskanowana kronika w formacie PDF do pobrania pod spodem)

Zapraszamy do obejrzenia kroniki (w załączniku nr 1), wspaniałego dowodu naszej przeszłości, uwiecznionego w piękny i czasami humorystyczny sposób.

Zdjęcia z klubu są autorstwa Jerzego Winnickiego, pozostałe z archiwum OSP w Wężewie.

Korekta i zmiany redakcyjne: Kazimierz Kozłowski

Dziękujemy Pani Grażynie Smosarskiej za udzielenie wywiadu, udostępnienie zdjęć, kroniki oraz księgi pamiątkowej oraz Paniom: Janinie Stępniewskiej i Annie Chodkowskiej za opowiedzenie swoich wspomnień.