Od autora
Życie to ciągła obserwacja. W każdej sekundzie człowiek doznaje innych odczuć, co innego widzi i słyszy, pamięta o sekundę więcej.
Moje życie było właśnie takim wizualnym odebraniem rzeczywistości, dlatego w moich wierszach przedstawiłam wszystko, co zdążyłam zaobserwować i poczuć.
Świat moich wierszy składa się z cierpienia, licznych rozterek wewnętrznych, jest w nim również miejsce na radość i szczęście.
To właśnie w tym świecie odnalazłam ukojenie i spokój.
Bardzo bym chciała aby Ci, którzy spotkają się z moją twórczością czerpali z niej to samo co ja, powracali przy niej do chwil, które przeżyli, i wspominali to, co było, wtedy będę naprawdę usatysfakcjonowana i szczęśliwa.
Maria Błaszczak
Maria Błaszczak, moja Mama
Urodziła się w Bogdalcu 20 października 1935 roku. Przynajmniej tak napisane jest w dowodzie osobistym. Z tego co zawsze mówiła Babcia Florentyna, moja Mama urodziła się 20 września 1935 roku. Uczęszczała najpierw do Szkoły Podstawowej w Romanowie. Były to zupełnie inne, trudne czasy wojny. Duże dzieci uczyły się wtedy z małymi w jednej klasie. Jedną klasę chodziła do Szkoły Podstawowej w Węgrzynowie. Następnie Maria podjęła naukę w Szkole Pedagogicznej w Ciechanowie, chciała zostać nauczycielką, ale po roku nauki z trudnych przyczyn rodzinnych zrezygnowała ze szkoły.
Moja Mama jest osobą, która bardzo dużo przeżyła. Była małą dziewczynką kiedy wybuchła II wojna światowa, do tej pory pamięta wiele zdarzeń z tego okresu. Przetrwała ciężki czas po tym jak jej brat Leon został zamordowany. Wielką tragedią była śmierć mojego Taty Wacława. Mama bardzo cierpiała, bo straciła towarzysza, osobę która była dla niej oparciem. Mój Tata miał dobre serce dla mojej Mamy i dla wszystkich, których znał. Wierzę, że tak pamiętają go ludzie, nie tylko ja. Przeżyła też śmierć pierworodnej córki Zosi. To dla Matki jest zawsze najbardziej bolesne. Mówiła mi, że w jednej chwili ma się wtedy przed oczami ten czas dzieciństwa, to jak siedzi się przy dziecku z gorączką, jak karmi się je, przytula i patrzy na nie z miłością. Nie widzi się wtedy dorosłej osoby, ale małe dziecko. Tak czuje to Matka, która stoi nad trumną.
Kiedy takie tragedie dotykają człowieka musi on byś silny. Taka jest moja Mama, nazywana w Wężewie „Wackowa”. Była silna. Nigdy się nie poddawała i tego mnie uczyła, żeby za wszelką cenę radzić sobie z przeciwnościami losu. Ukojenie znajdowała w pracy, pracy, pracy i … w pisaniu wierszy. Praca u mnie w domu była zawsze najważniejsza, zawsze było coś do zrobienia. Ale dzięki temu moja Mama dotrzymała obietnicy, której bała się podjąć. Mój Tata poprosił ją, żeby obiecała, że zrobi wszystko abym się wykształciła i poszła na studia. Moja Mama pomagała mi bardzo, wierzyła we mnie i pracowała dla mnie. Bardzo Jej za to DZIĘKUJĘ.
Wiem też, że te tragedie sprawiły, że nie zawsze była dobra dla innych, nie wszyscy ją lubią. Była straszną gadułą, mogła zamęczyć rozmową. Często z siostrami wspominamy ile razy chciałyśmy, żeby już nie „gadała”.
Moja Mama była bardzo odważna. Nie bała się nowych wyzwań. W 1980 roku sama, nie znając języka poleciała do Kanady, pracowała tam na przysłowiowym „zmywaku”. Pamiętam jak wróciła i na lotnisku machała mi wielką lalką, którą mam do dzisiaj.
Maria Błaszczak jest laureatką nagród: I miejsce w III Wojewódzkim Przeglądzie Wiejskich Zespołów Kabaretowych STOPA’99 w Karniewie (była autorką tekstów). Otrzymała wyróżnienie na IV Festiwalu Twórczości Religijnej Fera 2000 w Iłowie oraz w 2002 roku nagrodę za duży wkład pracy w popularyzację i upowszechnianie kultury wśród mieszkańców Gminy Krasne. Ponadto w 1999 roku wydała tomik poezji pod tytułem „Zanim zasnę”, wydawca Stowarzyszenie Miłośników Kultury, Urząd Gminy Krasne.
Chciałabym podziękować wszystkim którzy cierpliwie przeczytali te moje krótkie wspomnienia. Dziękuję OSP w Wężewie za chęć opublikowania wierszy mojej Mamy i za pamięć o Niej. Jest przecież wieloletnią mieszkanką Wężewa, budowała tę wieś, należała przez wiele lat do Koła Gospodyń Wiejskich i Kółka Różańcowego.
Niestety, aktualna choroba, która ją dotknęła nie pozwala na dalsze, czynne uczestnictwo w życiu wsi Wężewo. Moja Siostra Lila opiekuje się nią najlepiej jak potrafi, a Szwagier Tomasz jest cierpliwy i dobry i pomaga jej w tej opiece.
Zwracam się z prośbą o wyrozumiałość, proszę nie pamiętać tego co złe, tylko to co dobre.
Wioleta Błaszczak – Bąk
październik 2017 r.
SIEJĘ, SIEJĘ TWOJĄ ZIEMIĘ Sieję, sieję w Twoją ziemię! Łzami często kropię ją, patrząc na nią żałośnie widzę, jak gorzki chleb rośnie.
Chociaż pną się pod niebiosy, smutno szumią teraz kłosy, kiedy wiatr nimi powiewa, pieśń żałosną przez nie śpiewa.
Ty jej nigdy nie usłyszysz, bo ty inną pieśń już słyszysz. Tam aniołów chóry grają, Boga Stwórcę wysławiają.
Prochem ciało twe się staje dusza poszła już na stałe, nad mogiłą bzy ci kwitną mnie jest smutno, mnie jest przykro.
|
WSZYSTKO DO CIEBIE PANIE!
Wszystko co posiadam, to Panie Twój dar. I tę wolną wolę, duszę, którą mam.
Nic nie mojego, wszystko jest od ciebie. Tu na tej ziemi, i w ślicznym niebie.
Tyś człowieka obdarzył, wszystko jemu dał. Bo kochasz każdego, kto serce Tobie dał.
|
ROSA
Roślinki główki schyliły, chętnie wody by się napiły. Tak spragnione, słońce praży, smutek widać na ich twarzy.
Ale deszczyk nie chce padać, to zaczęły rosę błagać: – roso, roso tyś uboga, i nieduża twoja woda. |
Użycz nam kropel parę, każda z nas powstanie, jak się ciebie napijemy, to na pewno ożyjemy.
Rosa cicho odpowiada: – moje serce delikatne ratuje, gdy deszczu braknie, kiedy mnie zawołacie, zawsze pomoc otrzymacie. |
|
CIERPIENIE
Bóg daje cierpienie, nie można zmarnować, bo każde cierpienie prowadzi do niego. Odejdź od wiru świata, śmiechu i gwaru też. Otwórz swe serce w ciszy, odnajdziesz cierpienia sens. Twoje łzy rzęsiste, On ci wynagrodzi, wszystko widzi między nami chodzi. O każdym bólu nie zapomina, za wszystko zapłaci, przyjdzie godzina. Oddaj serce Jezusowi, chętnie przyjmuje, sam dużo cierpiał i ciebie współczuje. Cierpienie – lekarz duszy, coś otwiera w nas, umiej je przeżyć a Bogu siebie dasz. On spojrzy na ciebie i uzdrowi cię. Tylko Mu zaufaj, nie opuści cię.
|
ROLNIK
Ciężka jest rolnika praca, nigdy nie wie jaka jest płaca. Nie ma wypłaty pierwszego, nie czeka i piętnastego.
Wypłata to ziemi plony, w którą po jest włożony. Rolnik głowę unosi, o deszcz, pogodę Boga prosi.
Jego praca nie daje plony, od pogody uzależniony. Gdy susza lub deszcz pada, rolnik w panikę wpada.
Darmo pracował rok cały, na nic zamiary się stały. Ale nadzieja otuchy dodaje, ziemia nie każdy rok plony daje.
Jeden rok zarobi, na drugi straci, to biednieje, to bogaci.
|
NAJPIĘKNIEJSZE SERCE MATKI
Nad róże, nad bławatki najpiękniejsze serce matki. Ono zakwita kiedy życie wydaje i już kochać nigdy nie przestaje.
Serce matki jeszcze nie przekwitało, bo kochać nigdy nie przestało. Za serce matki dziękuję Ci Boże, bo ono kochać szczerze tylko jedno może.
Pisze je młodzież i dzieci, starcy życiem zmęczeni. Wszyscy co kochają, i ci co są zdradzeni.
Pisz ze mną niebo i ziemia! Niech od was czerpię siły. Daj Boże mi natchnienie, by moje wiersze się nie kończyły!
|
SUMIENIE
Sumienie to jest to, co nas pilnuje, to to, co nam dyktuje. Ono w dzień i w nocy jest z nami. Sumienie to jest to, czego słuchamy.
Sumienie to sędzia, który jest z nami. Sumienie męczy i boli, ono też rani i goi.
Kto ma sumienie ma serce poryte, bo w nim, coś ostre jest jakby ukryte.
Ono na dobrą drogę prowadzi, kto go słucha nikogo nie zdradzi.
|
WIATR
Jaki ten wiatr niemiły, my go nigdy nie lubimy, figle lubi płatać, gdy zacznie latać.
Wywija, wykręca, co na drodze się nastręcza, ma potężną siłę, gwizdami żyje.
Nikt naprzeciw mu nie stanie, oprzeć się nie jest w stanie, wszystkiemu da radę, czy jest dobre, czy też słabe.
Budynki porozwala, wzburzona wiatru fala, drzewa rwie z korzeniami, jakże bać się go nie mamy.
Łany zbóż poprzygniata, co na ziemi, pozamiata, w swoje nerwy wpadnie, wszystko niszczy, co popadnie.
|
UŚMIECHNIJ SIĘ
Dzień jest piękny, kiedy słoneczko świeci. Człowiek się uśmiecha, widać spokój, serce człowieka!
Choć masz w życiu czarne chmury, uśmiechaj się do każdego, łatwiej będzie żyć, każdy pragnie tego!
Uśmiechaj się zawsze, czy piątek, czy niedziela. Każdy uśmiech łączy, nigdy nie rozdziela!
|
ZAZDROŚĆ
Kto żyje w zazdrości to kona powoli, zazdrość, zawsze boli. To choroba, co oczyma zjada, serce zaraża i zło podpowiada.
Są krzywdy ludzkiego cierpienia, wyrządzone z czynów swego istnienia. Zawiść może zabić, oczernić bliźniego, jest fałszywa, prowadzi do niczego.
Wystrzegaj się człowiecze tej strasznej choroby, prowadzi na niewłaściwe drogi.
|
CZŁOWIEK
Człowiek nieraz zagubiony jakąś siłą przygnieciony kamień gniecie jego serce, czuje, że jest w poniewierce.
Kołysze się we wszystkie strony jakby był zamroczony, życie to sprawiło, że się całkiem odmieniło.
Unieś głowę swą do góry, spójrz wysoko hen nad chmury, ktoś tam kocha, ktoś cię czeka, Bóg łaskawy dla człowieka.
|
TĘSKNOTA !!!
Ze snu się budzę, w ciemność wpatruję. Zdaje się, że jesteś, to me serce czuje. Serce me czuje, myśli mówią co innego. Patrzę i patrzę, a nie ma niczego. Żal piersi ściska, przecieram oczy, a łza za łzą szklista się toczy.
|
I cię nie widzę, i cię nie słyszę. A żal mym sercem, trwogą kołysze. Rozkołysana i zapłakana, myślami sięgam do swego Pana. W koło pustkowie, zegar – cykanie, to jest codzienne moje wstawanie. Smutne jest życie, smutne też spanie, kiedy człowiek sam się zostanie !!!
|
|
ZIEMIA
Cóż ta ziemia nam powie, zaorana skiba przy skibie, szarą szatą przykryta jakby w żałobie. W niej tajemnica ukryta, której powiedzieć nie może, kto tu na chleb pracował tylko ty wiesz Boże. Ile potu w nią wsiąkło ile łez kropiło, kto piosenkę śpiewał, ile ust się modliło. Wszystko strawiła, teraz w ciszy oddycha i ta co jest dobra, i ta słaba, licha. W niej ukryte: praca, pot, cierpienie i człowiek tej ziemi w niej ma schronienie. Ona go skryje, w proch obróci, kto do niej pójdzie, już nigdy nie wróci. Żywiony przez nią, przez nią zjedzony, nikt na to nie ma siły, i nie ma obrony.
|
ŻYCIE TO KSIĘGA
Życie człowieka to księga, kluczem wielkim zamknięta. Nie można jej otworzyć, bo od Boga wzięta.
Nikt do niej nie zajrzy, jakie dni są pisane, czy czyste, białe, czy czernią zalane.
Życie przekręca karty, to wielka niewiadoma. Na jaką się odwróci, i jaka będzie ona?
W myślach swoich czytamy, karty które minęły. A co będzie w następnych, tego nigdy nie wiemy.
Jaka gruba ta księga? Ile zostało do czytania? Każdy ją dostał od Chrystusa Pana!
|
NICZEGO NIE ŻAŁUJĘ Niczego nie żałuję, nie przeszłam obok życia, szłam prostą drogą, nie dokonałam żadnego odkrycia. Trudna ta droga była, ciernia i osty deptałam, często łzami kropiłam… rzadko róże zbierałam. Już ona się kończy, mój płomień powoli gaśnie, zostały tylko wspomnienia, to wszystko prawda – nie baśnie.
|
MAM W SOBIE BÓL TWARDY Mam ból twardy, jak stal, mam w sobie serce cierpiące, wszystkie łzy ci oddałam, zostały mi myśli tęskniące. Zostało mi nasze rozstanie, dziejów życia karta, zostało mi to pytanie? czy burza ta kiedyś ustanie… Czytam codziennie smutną kartę, do śmierci będę czytała, zawsze myślami będę do tamtych dni wracała.
|
ZŁOŚĆ PIĘKNOŚCI SZKODZI Nic nie zrobi kobieta krzykiem, nic nie zrobi płaczem, gdy się uśmiecha do męża, to skorzysta na tym. Chłop jak plastelina, wszystko zrobi się z niego, żona musi wiedzieć, o tym dnia każdego. Złość piękności szkodzi i się nie opłaca, pocałuj go, pokochaj, będzie z niego praca!
|
NADZIEJA Człowiek i nadzieja jedną chodzą drogą! Bez nadziei życie byłoby trwogą. Nadzieja nas wzmacnia! Dodaje siły. Z nadzieją wszystko robimy. Ona jest przy każdym i odpowiada, kto nie ma nadziei, temu jest biada. Z nadzieją pracujemy, z nią kochamy! Z nadzieją też umieramy! Młodym towarzyszy, cierpiących wzmacnia, choć jej nikt nie słyszy, każdego pociesza. Modląc się nadzieję mamy, że z Bogiem rozmawiamy. Że przez dobre życie niebo osiągniemy. |
|
MOJE WIERSZE
Moje wiersze! Moje wiersze! Kto was pisze mi powiedzcie? Ja ich nigdy nie układam, myśl mi zawsze podpowiada.
Zawsze w ciszy i skupieniu, słowo za słowem płynie, jak w strumieniu, klucz otwiera serce.
Stąd wychodzą moje wiersze, podpowiada mi przyroda, cała piękna jej uroda, daje natchnienie, pisać wiersze to me marzenie.
Piszą ze mną wszystkie kwiaty, łaki , pola, łany zbóż. Wichry, lasy szumiące, piękny bukiet róż.
Piszą gwiazdy i obłoki, cały wszechświat tak szeroki. Zwierzęta, wszelkie ptaki, nawet te małe robaki.
|
Piszą deszcze i spiekota, nawet nielubiane błota. Zima sroga, mróz siarczysty, nawet ten śnieżek czysty.
Piszą morza, rzeki, studnie, te jeziora takie cudne. Wszystko co na świecie jest, pisze mój każdy wiersz.
Pisze je młodzież i dzieci, starcy życiem zmęczeni. Wszyscy co kochają, i ci co są zdradzeni.
Pisz ze mną niebo i ziemio! Niech od was czerpię siły, Daj Boże mi natchnienie, by się nie kończyły.
|
ŚLICZNE MOTYLKI
Nad zieloną łączką motylki fruwają i swoją pięknością dzieci zachwycają.
„Motylki, motylki coście tak bogate, macie na sobie tak prześliczną szatę. W same aksamity, żeście przyodziane i drogimi brylantami przyozdabiane.
Suknie kolorowe, jedwabne nici powplatane, jak wy motylki pięknie żeście ubrane. Nawet królowe takich stroi nie mają, jak motyle, co w powietrzu fruwają.”
Kochajcie motylki dzieci, nie łapcie ich w sieci.
|
DZBAN
Dzban Twój Panie nieprzebrany, nigdy on niezamykany ani dna, ni nakrycia, tryska z niego promień życia.
Kto zechce się napije i Twym chlebem panie żyje, żebrak, hetman, król i pan, wie, że wieczny jest Twój dzban.
Zna go wdowa i sierota, każda niewinna istota. Jest wspaniały pokarm z niego, kto się karmi dozna tego.
W dzbanie tym jest pożywienie daje wieczne zbawienie. Kto spożywa chleb Twój Panie otrzyma wieczne mieszkanie.
|
KTO MNIE ZROZUMIE?
Kto mnie zrozumie? moje cierpienie… moją tęsknotę, mój wielki żal. Nikt tego słuchać nie umie ten , tylko kto cierpi sam, kto się oparł o cierpienie zrozumie mój wielki żal. |
ŻYCIE SPLĄTANE
Życie się nieraz poplącze, jak cienka nić. Trudno ją rozplątać i tak trzeba żyć. Nic nie pomoże, czas minął, nie wróci, choć serce płacze, chociaż się smuci.
Wszystko przekreślić, zacząć od nowa, będzie inne serce i inna już głowa.
|
|
CZAS
Zegar czas wskazuje, minuty mijają, lecz te same nigdy nie wracają. Nigdy się nie wróci, miniony czas, to jak ten płomień, co dawno zgasł.
Krok za krokiem się oddalamy, tą samą drogą nigdy nie wracamy. Idziemy naprzód czas pędzi nas, gdy krótsza droga, upływa czas.
Ile tej drogi jeszcze zostało, czy jeszcze dużo? a może mało? Czy są minuty, czy są godziny, my tego nigdy nie obliczymy.
Zegar wybije ostatnią minutę, droga się kończy, czeka na nas Pan. Skończy się droga i czas, na zawsze nie będzie nas!!!
|
ŚPIESZMY SIĘ
Przez zagony, łąki, pola, jeziora, morza, rzeki, poprzez lasy, ciernie drogi, przez świat długi i szeroki.
Przez chmury, deszcze, mrozy, w spiekocie, potem oblani, w kurzu, wietrze, i ciemnymi tunelami.
Tak idziemy, tak śpieszymy, choć na czas zdążymy, każdy drogę swą pokona, gdy go Bóg przed tron powoła.
|
BOŻE NARODZENIE
Boże Narodzenie blisko, a tu ciągle te błocisko, już choinki są ubrane i mieszkania wysprzątane. Dni są szare, śniegiem nie zsypane, czarna ziemia, gołe drzewa, szatę szybko zmienić trzeba.
Ale kto tu zmienić może, twoja siła tylko Boże. Tyś najlepszy jest artysta, jeden rozkaz, ziemia czysta. Dachy białe i perliste, niewinnością swą przejrzyste, gdy się mienią, wciąż migocą, piękność noszą dniem i nocą.
Drzewa, krzewy, szron spuściłeś, nowe płoty oblepiłeś! Teraz leżysz wśród żłóbeczka, położony na wianeczku. Nocą gwiazdy przyświecają, dniem perełki migotają. Cały wszechświat Panie Twój, Tyś na ziemi, w niebie Król.
|
Przedstawiane powyżej wiersze Pani Marii Błaszczak przepisano, a rysunki skopiowano z zeskanowanych stron tomiku „Zanim zasnę” wydanego przez Stowarzyszenie Miłośników Kultury, Urząd Gminy Krasne.
Puławy, październik 2017 r. Kazimierz Kozłowski